środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 15

*Następny dzień*

Oczami Alex

Wstałam rano. Ubrałam się w to:




i pomalowałam się. Zeszłam na dół do kuchni.
Tam była już Rose: 

-Hej-przywitałam się.
-Hej. Przygotować ci śniadanie?
-Tak. Dzięki.
Nalałam nam soku do szklanek i zaniosłam je na stół do jadalni. Potem rozłożyłam sztućce i talerze. Rose w tym czasie smażyła naleśniki.
-Mama już wyszła do Suzanne-zawołała z kuchni.
-Ok-przyszłam do niej-Jak mamy pojechać do chłopaków?
-Zadzwonimy po taksówkę. Mama dała kasę.
-Racja-podałam przyjaciółce talerz z naleśnikami, na który dołożyła kolejne.
-No to wszystkie.
Rose wyłączyła kuchenkę i poszłyśmy do jadalni. Zaczęłyśmy jeść.
-Słuchaj- zaczęłam-co się stało wczoraj wieczorem?
Spojrzałam na Rose. Widziałam, że myślała nad odpowiedzią.
-Hm... poszłam na spacer.
-To wiem. Wyszłaś w dobrym humorze, ale wróciłaś w nie najlepszym... Więc?
-Spotkałam Josha.
Spojrzałam na nią z pytającym  wzrokiem.
-Chciał mnie zaprosić na dzisiaj do siebie, ale powiedziałam, że jestem zajęta, więc poprosił o mój numer telefonu.
-Podałaś mu?
-Tak..-westchnęła.
-To... chyba nie dobrze?-spytałam.
-Tak...
-Czujesz coś do niego?
- Nie wiem. Zapomniałam o nim, bo... no wiesz... Niall-uśmiechnęła się-a wczoraj... jakbym coś poczuła do Josha. Nawet się ucieszyłam, że go zobaczyłam.
-Zapomnij o nim. Masz Nialla. I dzisiaj się z nim spotkasz-uśmiechnęłam się.
-Racja-zaśmiała się.
Posprzątałyśmy po śniadaniu i Rose zadzwoniła po taksówkę.
Po 20 minutach przyjechała.
O 12 byłyśmy pod domem chłopaków. Podziękowałyśmy i zapłaciłyśmy taksówkarzowi.
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Louis.
-Tak? Dziewczyny! Cześć! Wejdźcie. Weszłyśmy do przedpokoju i przytuliliśmy się na powitanie.
-Chłopaki! Alex i Rose przyszły!-krzyknął Lou. Poszliśmy dalej do salonu. 
Na kanapie leżał Harry, a na fotelu siedział Liam.
-Cześć-przywitałyśmy się.
-Hej-Li i Hazz wstali, żeby nas przytulić. Gdy podeszłam do loczka pocałowałam go w usta.

Oczami Rose

Rozejrzałam się po salonie.
-Gdzie jest Niall i Zayn?-spytałam.
-Poszli do sklepu po coś do jedzenia-odpowiedział Louis-na razie niczym was niczym nie poczęstujemy, bo niczego nie mamy...
Alex usiadła na kolanach Harry'ego, a ja obok nich.
-Ale zaraz chłopaki przyjdą-powiedział Liam.
I w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Liam poszedł je otworzyć.
-Po co nam tyle jedzenia?-zawołał.
-Ech... Spytaj Nialla-westchnął Zayn.
I wtedy Liam, Zayn i Niall weszli do salonu z siatkami, których było mnóstwo.
Zayn położył swoje siatki na podłodze i wrócił do drzwi.
-gdzie idziesz?-spytał Harry.
-Po resztę-odpowiedział.
-Co?!-zdziwił się Lou.
Niall zaczął się śmiać.
-A., właśnie! Jeszcze jadą dziewczyny: Perrie, Eleanor i Sophie z resztą siatek!-krzyknął z przedpokoju szatyn.
Niall zaczął się jeszcze głośniej śmiać. Alex, Harry, Liam , Louis i ja spojrzeliśmy na siebie i też zaczęliśmy się śmiać. Podeszłam do blondynka i pocałowałam go w usta.
Wzięłam kilka siatek i zaniosłam je do kuchni, potem wróciłam się, żeby wziąć następne. Inni poszli w moje ślady.
Gdy przenieśliśmy trochę siatek, razem z Alex zaczęłyśmy je rozpakowywać, a chłopcy je przynosili do nas.
Trudno mi było uwierzyć, że tyle ich było! 
Kiedy zostało zaledwie kilka siatek, wróciłam do salonu i usiadłam zmęczona na kanapę, a Alex obok mnie. Po chwili do domu wszedł Zayn i dziewczyny: 



Wszyscy mieli siatki.
Razem z Alex jęknęłyśmy.
Niechętnie wstałyśmy i wzięłyśmy od dziewczyn kilka siatek.
Po 15 minutach wszystko było gotowe.
-Chłopaki-zwróciłam się do nich-czy moglibyście przygotować coś do picia i jedzenia? A ja z Alex przywitamy się z dziewczynami.
Chłopcy pokiwali głowami.
Poszłyśmy z dziewczynami do salonu.
-Hej-przywitała się Alex.
-Cześć-uśmiechnęły się.
-Jestem Rose.
-A ja Alex.
-Miło nam, to Perrie i Sophie, a ja jestem Eleanor.
Usiadłyśmy na kanapie i fotelach. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, jak to dziewczyny. Najbardziej polubiłam El, ale co do Sophie się nie przekonałam. Bardzo lubię Danielle.
Perrie ciągle nas rozśmieszała i robiła głupie i miny.
Przyszli chłopcy z jedzeniem i piciem, które położyli na stoliku. 
Lou posadził El na swoich kolanach, tak samo usiedli Harry i Alex, Liam objął Sophie, a Zayn Perrie. Za to Niall usiadł na moich kolanach. Przytuliłam go , kładąc ręce na jego wyrzeźbiony brzuchu.
Zaczęliśmy się wygłupiać, chodzić po salonie, chłopcy skakali i wygadywaliśmy nienormalne rzeczy.
Właśnie siedziałam na kolanach Nialla i śmiałam się z wygłupów Perrie i Zayna, gdy usłyszałam, że dzwoni moja komórka.
Odebrałam.
-Halo?-spytałam.
-Cześć, Rose. Tu Josh. Na pewno nie chcesz się ze mną spotkać?





środa, 19 marca 2014

Rozdział 14

Oczami Harry'ego
Przed wejściem do samochodu ostatni raz pożegnałem się z Alex.
-Cześć, dziewczyny!-krzyknął Louis i pojechaliśmy.
Gdy byliśmy dość daleko, spytałem Nialla o niego i Rose.
-No ten, No...
-Jesteście razem, prawda?
-Tak-uśmiechnął się zawstydzony.
-Super razem wyglądacie-powiedział Lou.
-Cieszymy się-powiedział Zayn, który siedział obok Niallera i poczochrał mu włosy-dorastasz nam.
Zaśmialiśmy się.
-A jak tam u ciebie, Hazz?-spytał Liam.
-No, dobrze.
-Słyszałem, że była już pierwsza kłótnia,,,-odezwał się Zayn.
Wszyscy spojrzeli na mnie. No, oprócz Louisa-on prowadził, ale widać było, że zdziwił się.
-No tak...
-O co poszło?-spytał Niall.
-Byliśmy w parku z Alex, ona poszła po picia, a do mnie przyszły fanki. I wtedy jedna z nich usiadła mi na klanach i pocałowała mnie. I widziała to Alex. I była zła. No, ale już jest dobrze-uśmiechnąłem się.
-Czasami nasze fanki przesadzają-stwierdził smutno Zayn.
-To prawda-pokiwaliśmy głowami.
-Co sądzicie o zmianie Miley Cyrus?-zmienił temat Niall.
I zaczęła się zawzięta dyskusja,

Oczami Rose


Chłopcy pojechali, a ja zapisałam adres ich domu w widocznym miejscu. Zeszłam do salonu i zobaczyłam na kanapie mamę.
-Mamo...
-Tak?
-Bo chłopcy zaprosili mnie i Alex na jutro do siebie na 12.
-A! Bo też miałam ci powiedzieć. Pamiętasz Suzanne?-pokiwałam głową-zaprosiła mnie na jutro. I zastanawiałam się, co z tobą i Alex.
-Dobra, a o której jesteś umówiona?
- Na 13.
-Okej.
Poszłam do pokoju i weszłam na Facebooka.
Zobaczyłam powiadomienia, a tam widziałam kilka zdjęć Victora z różnymi "plastikami". Co za świnia... Pogadałam przez chwilę ze znajomymi i zamknęłam laptopa. Ubrałam się ciepło i wyszłam z domu na krótki spacer. Po około 20 minutach wpadłam na kogoś.
-Przepraszam bardzo. Nie zauważyłam...-zaczęłam.
-Cześć, Rose. Nie ma sprawy. Moja wina.
-Josh...cześć-miałam mętlik w głowie.
-Co tam?-spytał-co tu robisz?
-Ja...eee...przyszłam na spacer...
-O! Ja też-uśmiechnął się do mnie-słuchaj, bo moja mama zaprasza twoją mamę jutro. Nie chciałabyś też wpaść?Byłoby bardzo fajnie.
-Ja...eee.. Josh, przykro mi, ale...em...juro jesem zajęta.
-Ooo-zasmucił się-to może kiedyś indziej?
-tak, jasne.
-To super. Podasz mi swój numer?
-Tak, oczywiście-podałam mu, a on zapisał je w komórce.
-Ok, to może jutro zadzwonię, ok? Tak koło południa.
-Tak...
-Ok, to ja lecę. Cześć!
-Cześć...
Odechciało mi się już tego spaceru, od razu wróciłam do  domu.
Musiałam właśnie jego spotkać? Nie wiem, czemu, ale gdy zobaczyłam Josha, wydawało mi się, że coś do niego czuję. A przecież kocham Nialla. Po co ja podałam Joshowi swój numer? Teraz do mnie będzie dzwonił i nie zapomnę o nim...
W domu przyszykowałam się do spania, położyłam się i rozmyślałam...

Oczami Alex

Gdy chłopcy pojechali, ja poszłam do pokoju i weszłam na Facebooka. Widziałam zdjęcia Victora z dziewczynami. Na każdym zdjęciu inna...Byłam na niego zła, ale nie chciałam z nim pisać.
Na szczęście mam Harry'ego, a on mnie kocha. Tak naprawdę.
Kurczę, dopiero teraz zauważyłam, że nie mam jego numeru. Pomyślałam, że sprawdzę na fb, czy jest on, a nie jego strona, czy jacyś ludzie, którzy podają się za Hazzę. Wpisałam: Harry Styles.
Zgłupiałam chyba. Przecież go nie znajdę..
Poszłam otworzyć balkon, ponieważ było bardzo gorąco. I wtedy zauważyłam na ścianie cyfry. Domyśliłam się, że to numer, ale już nie wiedziałam czyj.
Wzięłam komórkę i wpisałam numer, po czym zadzwoniłam.
-Halo?-usłyszałam męski głos.
-Yy... dobry wieczór.
-Dobry wieczór. Z kim rozmawiam?
-Jestem Alex Breenan. Mam pana numer zapisany, ale nie wiem, kim pan jest. Mógłby mi pan się przedstawić?-spytałam niepewnie. Wyszłam na idiotkę...
-Cześć, Alex. To ja, Harry.
-Harry?!!-krzyknęłam.
-No tak-zaśmiał się-widzę, że już znalazłaś mój numer na ścianie.
-Tak. Ale dlaczego mi zapisałeś właśnie na ścianie?-nie zrozumiałam.
-Pomyślałem, że będziesz potrzebować mojego numeru, ale jak zapiszę na karce, o zgubisz. A teraz masz i nigdzie się nie zapodzieje.
-Nie mogłeś zapisać mi w komórce?-pisnęłam.
-Nie wiedziałem, gdzie miałaś. A co, źle, że napisałem na ścianie?
-No tak jakby,  bo to nie jest nasz dom, tylko wynajmowany...
-Oż kur...To co teraz?
-Pewnie będę musiała o zamalować-westchnęłam.
-Ja ci pomogę. To w końcu moja wina.
-Ok, dzięki-przesłałam  Harry'emu "buziaka" przez telefon- jesteście już w domu?
-Tak. Leżę na łóżku i myślę o tobie...
-O! Mój kochany!-uśmiechnęłam się.
-...bo wiesz, mam bałagan i nie wiem, co ty na to, gdy jutro przyjdziesz i go zobaczysz.
-Głupek!-zaśmiałam się.
-Wiesz, że cię kocham?-spytał.
-Chyba powiedziałeś to raz, czy dwa, ale możesz powtórzyć.
Zaśmiał się.
-Kocham cię, Alex!
-Ja ciebie też-usłyszałam, że drzwi się zamknęły. Wyjrzałam z pokoju i zobaczyłam Rose, idącą w stronę swojego pokoju, w nie najlepszym humorze-Harry, muszę kończyć. Chcę pogadać z Rose, bo chyba jest smutna.
-Ok, to pa!
-No pa!
-Do jutra, Alex!
-Do jutra.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też, Hazz.
Chwila ciszy.
-Harry, rozłączysz się?-spytałam.
-Ty się rozłącz.
-Nie, ty.
-Ty.
Cisza.
-Ok, to ja się rozłączę-westchnęłam.
-Nie!
-Czemu?
-Kocham cię, Alex!
-Ja ciebie też, ale muszę już kończyć.
-Wiem.
-To pa.
-Pa. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
-Będziesz jutro?
-tak.
- O 12?
-Tak.
-To dobrze.
-Aha. Pa, Harry.
-To dobrze. Nie mogę się doczekać.
-Rozłaczysz się?
-Ok.
Chwila ciszy...
-Jeju, głupku! Bo ja się rozłączę...
-Harry, chodź!-usłyszałam głos Zayna w tle.
-Idź-powiedziałam.
-Ok-westchnął-Alex, kocham cię.
-Ja ciebie też.
-Pa.
-Pa.
Rozłączył się.
Zostawiłam komórkę na łóżku i poszłam do pokoju Rose.
-Rose, śpisz?-zapukalam do drzwi.
-Nie-odpowiedziała, ale mi nie otworzyła.
-Mogę wejść? Coś się stało?
-Nie, wszystko ok. Tylko zmęczona jestem.
-Ale jakby coś się stało, to byś mi powiedziała?
-Tak. Alex, możesz juz odejść? Śpiąca jestem.
-Oczywiście. Śpij dobrze. Dobranoc.
-Dobranoc.
Poszłam do pokoju i wyszłam na balkon. Zastanawiałam się, o co chodzi Rose. Czemu jest smutna?
Wróciłam do pokoju, a potem przyszykowalam się do spania, położyłam się na łóżku i pozwoliłam swoim myślom "zająć" się Harry'm....

ROZDZIAŁ TAKI TROCHĘ NIJAKI... PRZEPRASZAM ZA TĄ DŁUUGĄ PRZERWĘ.

POPRAWIĘ SIĘ ;)