sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 1

  Był ciepły, słoneczny dzień. Koniec marca.
Alex siedziała w sali od historii i patrzyła przez okno, ciesząc się ciepłą wiosną, słuchając jednym uchem nauczyciela, pana Gibbansa, zwanego Radyjko. Dostał to przezwisko, ponieważ dużo mówił, najczęściej do samego siebie, dlatego, że uczniowie go nie słuchali.
  Historia  dzisiaj była ostatnią lekcją.
DRRRRRR!!!!
"Nareszcie dzwonek!"-pomyślała Alex. Wyszła z sali i wraz z Rose zeszła do szafek.
Gdy wyjmowała niektóre książki z szafki i chowała je do torby, podszedł do niej Victor.
-Hej, mała.-przywitał ją całusem w policzek.
-Cześć.-odpowiedziała.
-Spotkamy się dzisiaj?-spytał dziewczynę z poruszeniem brwi.
-Przykro mi, ale Alex spotyka się dzisiaj ze mną!-zawołała Rose, na co i jej przyjaciółka i chłopak się zdziwili.
-Co? Jak to?-zawołali razem.
Rose, bez żadnego zakłopotania, odpowiedziała:
-Dzisiaj mamy taki przyjacielski dzień. A w ogóle muszę jej coś powiedzieć, z czego na pewno się ucieszy...-uśmiechnęła się do pary.
-Dobra, trudno. To spotkamy się...może kiedyś indziej-rzucił Victor, widać było, że się zezłościł i poszedł w stronę kumpli.
Za to Alex patrzyła tylko na swoją przyjaciółkę nic nie rozumiejąc.
-Powiesz mi, o co chodzi? Dlaczego nie pozwoliłaś mi się spotkać dzisiaj z moim chłopakiem?!-spytała, próbując zakryć zdenerwowanie.
-Oczywiście!-zawołała wesoło przyjaciółka-chodźmy do Sun Cafe.
Alex pokiwała głową i wyszły ze szkoły.

 Przyjaciółki poznały się, gdy miały po 15 lat. Obydwie spotkały się w Hiszpanii, na konkursie muzycznym. Uczestnicy tam grali na instrumentach, śpiewali i tańczyli. Alex i Rose brały udział w dwóch ostatnich kategoriach. Niestety, żadna z nich nie wygrała.
Potem w szatni, gdy szykowały się do wyjścia ich komórki zadzwoniły. Dzwonkiem dziewczyn była piosenka One Direction: "What makes you beautiful". Popatrzyły na siebie i się uśmiechnęły. Gdy porozmawiały, dowiedziały się, że są Directionerkami, mieszkają niemalże obok siebie. Do Anglii wróciły razem. I przyjaźnią się do dziś.

-No powiedz, co chciałaś mi powiedzieć!-poprosiła Alex, pijąc swój ulubiony koktajl malinowy.
Rose upiła duży łyk swojego czekoladowego koktajlu, uśmiechnęła się tajemniczo, po czym  zaczęła mówić:
-Wiesz, że moja mama przygotowuje różne przyjęcia?
Alex pokiwała głową niepewnie.
-No i w związku z tym jeździ po świecie, rozmawia z różnymi ludźmi, kontaktuje się z różnymi wokalistami, zespołami, którzy później śpiewają. I... mama ma przyjęcie w kwietniu, w Londynie. A wie, że chciałybyśmy zwiedzić to miasto, nie wie tylko z jakich powodów-uśmiechnęła się do przyjaciółki-i pomyślała, że mogłybyśmy z nią pojechać! Chcesz? Co ty na to?-zapytała na sam koniec, czekając na reakcję Alex. Ta z dużymi oczami nie wiedziała, co powiedzieć. W końcu, gdy do niej dotarło, zgodziła się. Po czym obydwie się przytuliły.

                                                                     *Oczami Alex*
Gdy się dowiedziałam, o wyjeździe do Londynu, "banan" nie schodził mi z twarzy.
Wróciłam szybko do domu. Tam zastałam moją mamę w kuchni. Szybko jej opowiedziałam, czego dowiedziałam się od Rose.
-Ale jak to?-spytała.
Boże! No, czy nie powiedziałam jej przed chwilą? Zwariować można!
-Nooo, tak to.-odpowiedziałam.
-Rozumiem, że chcesz jechać do Londynu z Rose?
-Tak, tylko, że będzie z nami jej mama...-chyba mama nie jest zadowolona.
Mama nie odpowiedała przez kilka minut. Podeszłam do niej bliżej i przytuliłam ją.
-Mamo, proszę, zgódź się...
Znowu cisza.
-Mamo...
Popatrzyłam na nią błagalnym wzrokiem.
-Proszę...
-Dobrze-westchnęła.
-Mamo, dziękuję! Dzięki, dzięki, dzięki!-przytuliłam ją z całych sił.
-Alex, skarbie, udusisz mnie!- zaśmiała się i poluźniłam uścisk-Ale obiecasz, że będziesz na siebie uważać.
Osłupiałam.
-Mamo, mam 17 lat. Nie jestem już dzieckiem!
Teraz mama mnie przytuliła.
-Wiem, wiem-uśmiechnęła się-jeszcze tylko zadzwonię do mamy Rose. A teraz wołaj tatę i rodzeństwo i chodźcie na obiad.

 * Po obiedzie*
Postanowiłam, że zadzwonię do Rose i powiem jej ,że moja mama się zgodziła.
-Halo? Rose? Tu Alex.
-Cześć!-usłyszałam głos przyjaciółki. No i jak? Jedziesz?
-Jasne! Mama się zgodziła!Iiiiiiii!!! Tak się cieszę!- zaczęłam skakać po moim pokoju.
-A! Ja też!-usłyszałam głośny krzyk w słuchawce.

                                                                        *  *  *

* 3 kwietnia*
                                                              * Oczami Rose*
  Jeju!!! Tak się cieszę! Już dzisiaj jedziemy do Londynu! Lot mamy o 13. Czyli za 3 godziny. Wracamy za dwa tygodnie.
Od tygodnia się pakuję i ciągle nie wiem, czy wszystko mam...Postanowiłam zadzwonić do Alex i dowiedzieć się jak u niej.
-Cześć, Alex! Jak tam u ciebie z pakowaniem?
-Cześć, cześć. No jakoś jest. Spakowałam dwie duże walizki. Ha ha!
Roześmiałam się. Cała Alex!
Ja tam mam jedną dużą walizkę i jedną malutką.
Nagle sobie o czymś ważnym przypomniałam.
-Alex, słuchaj! Właśnie sobie przypomniałam! Spakuj jakieś eleganckie ciuchy, bo my także będziemy na tym przyjęciu...
Hm... Cisza...
-Nie... Gdzie ja to teraz pochowam?
Zaczęłam się śmiać.
-Ha ha ha! Alex, kocie! Dasz radę!
-Rose...
Kurczę, muszę kończyć. Bo inaczej, COŚ się stanie.
-Alex, ja kończę. Widzimy się na lotnisku. Pa!
-Ro...
-Piiip!-i koniec rozmowy. Ufff!
Blokuję komórkę, patrząc na godzinę. 12:15.
Ok...
Kurczę! Spóźnimy się na lot!
-Rose, córeczko! Chodź na dół, jedziemy!-słyszę głos mamy.
-Już, mamo!-odkrzykuję i wychodzę z pokoju. Nie mogę się doczekać! Już o 16 będziemy w Londynie!



Ty, TY, teraz będziesz w Londynie!

Brak komentarzy: